wrz 18 2002

Otwarta dusza


Komentarze: 1

I staję przed światłem, które ogarnie i mnie i wszystko czego potem dotknę. Otwieram serce i czekam, że jak w sieć, coś w nie wpadnie. Odpowiadam na słowa, ale sam nie składam żadnej oferty, bo nie rodzą one potrzeby, one tylko są.

Ja jestem z zasady po to by siebie oddać, po to by dla innych mogło zaświecić moje światło, światło, które jest nawet wtedy, gdy sam go nie dostrzegam. Bo każdy z nas potrafi dawać i dopiero w tych niezwykłych chwilach rośniemy, zamiast upadać i ginąć z wycieńczenia.

Inna sprawa to odpowiedzialność, bo nawet, gdy ktoś jest, to nie zawsze możemy mu dać to coś co dla niego najlepsze, bo przecież czasem ktoś by chciał choćby namiastkę szczęścia, choć chwilę w objęciach kochanka,... Czy taka chwila może być szczęściem???

A może jednak powinienem ofiarować przyjaźń, tę powolną, tę krok po kroku, tę na którą się czeka z niepokojem, ale gdy już jest, to się płonie ogniem, który potrafi zapalić wszystkich smutnych i utrapionych.

Może więc lepiej poczekać!?

 

markos : :
women
18 września 2002, 11:23
dobrze, że jesteś :)

Dodaj komentarz